Mój kolejny wpis na bloga został zainspirowany ostatnią wystawą w Muzeum Narodowym w Krakowie o nazwie „Modna i już”, prezentującą modę polską w latach 1945-1989.
To było ciekawe doświadczenie zobaczyć kolekcje przypominające te z witryn znanych „sieciówek”, ale opatrzone komentarzem, że zaprojektowano i wykonano w 1947 roku w Polsce! Następne części wystawy przynosiły kolejne zaskoczenia. Buty, torebki, sukienki, płaszcze… Wszystko jakby wyciągnięte z różnych sklepów we współczesnym centrum handlowym. I wszystko „Made in Poland”. Tak, tak…”Wyprodukowane w Polsce”, jakby ktoś nie znał jeszcze tego zwrotu 😉
Nie jest dla mnie zaskoczeniem, że Polska produkowała odzież i buty zanim powstała „moda niezależna”. Jestem człowiekiem z czasów „Relaksów” i polskich dresów z „kreszu”, ale zaskoczeniem był dla mnie fakt, że polskie wzory z lat powojennych niewiele różnią się od tych współczesnych. Czy aż tak moda „wraca”? Wydaje się, że gdyby poszukać inspiracji w dawnych polskich kreacjach, to można by stworzyć bardzo oryginalne, a jednocześnie nowoczesne wzory. Bo z modą jest jak z historią… Bywa ofiarą polityki!
Polska moda dopiero się odradza po długich latach stagnacji. W latach 90-tych, po zmianie ustroju na kapitalistyczny, czyli nastawiony na zysk (sic!), mnóstwo zakładów produkujących odzież upadło, albo przestawiło się na szycie kolekcji na zlecenie. Rynek modowy został opanowany przez zachodnie marki, które miały kapitał, żeby inwestować w sklepy oraz towar.
Polacy zapomnieli, że też mieliśmy swoich projektantów i oni też potrafili świetnie projektować. Moda polska przeniosła się na „salony”, bo tam nadal ludzi było stać na szycie ubrań na miarę przez polskich projektantów. Szary obywatel został skazany na sieciówki i rozmiary niekoniecznie polskie. Ja i wielu moich znajomych od dawna narzeka na niektóre sklepy, w których spodnie są chyba produkowane na przerośnięte dzieci o rączkach i nóżkach cieńszych niż moje przedramię (sic!). Zdarza się kupić coś fajnego, ale zdecydowanie nie są to rozmiary „polskie”. Z drugiej strony polskie marki sieciowe nie tworzyły zbyt wyszukanych kolekcji z dobrych materiałów, więc ciężko było coś tam znaleźć wartego uwagi. Ogólnie dużo klasyki i raczej tandety… Jak żyć…
Wracając do mody i historii to wielu z nas na szczęście pamięta jeszcze taką „instytucję”, bo wtedy nie było mowy o „firmie”, o nazwie Moda Polska. To była prawdziwa kuźnia polskich projektantów. Nie zacytuję nazwisk, ale biorąc pod uwagę rozmach i ich ilość, można śmiało stwierdzić, że starczyło by ich, żeby zasilić kilka polskich marek sieciowych. Dużo się w Modzie Polskiej projektowało i szyło. Odbywały się pokazy mody. Były modelki i modele (niemożliwe, że nie tylko w Paryżu i Mediolanie), więc jak na kraj „robotniczy”, staraliśmy się być „modni” i podążać za trendami (i to nie od wczoraj skoro na wystawie było sporo wzorów produkowanych przemysłowo z lat powojennych). Wracając do polityki to ona wymusza często świadomą negację tego co „było”, jako czegoś z góry „złego ” lub „passe” i przez to bardzo negatywnie wpłynęła na pamięć o polskim przemyśle odzieżowym z „tamtych, złych czasów”. Cieszę się, że jednak „moda polska” wraca do łask i sklepy znanych polskich marek na stałe zagościły w centrach handlowych. Z tego, co obserwuję, stają się coraz bardziej popularne, co podwójnie cieszy.
Nie dajmy sobie wmówić, że Polacy nie potrafią być modni i dobrze się ubierać. Wystarczy trochę się postarać, żeby dobrze wyglądać i to ponownie w oparciu o metkę „Made in Poland”. Klasyczne wzory, sport czy moda niezależna to tylko odmiany mody. Ważne, żeby o niej myśleć i kupując wspierać rodzime marki. Polacy… nie musicie się chwalić „zachodnimi” markami…one sobie bez was poradzą, a w dobrym guście jest wspierać rodzimą produkcję (Europa Zachodnia nigdy o tym nie zapomniała). Zapraszam do sklepów polskich marek w centrach handlowych i oczywiście na targi mody niezależnej, gdzie znajdziecie często bardziej odważne, a z pewnością unikatowe odmiany klasycznych projektów. Dla każdego coś modnego
Prosto z Katowic (nie Paryża),
Piotr Kalisz